LKS Skrbeńsko w 9 kolejce rybnickiej C-klasy pokonał na własnym boisku LKS Zryw Jastrzębie-Bzie 2:1 (2:1). Po serii trzech meczów bez zwycięstwa, Zielono-Czerwoni wreszcie zdobyli trzy punkty i w dodatku z wymagającym rywalem. Tym samym twierdza na Zielonej pozostaje nadal nie zdobyta od 23 kwietnia.
Obie drużyny podchodziły do tego meczu mając po 12 punktów w tabeli. Przy aktualnym układzie tabeli, niedzielny zwycięzca mógł złapać kontakt z czołówką. LKS rozpoczął bardzo ważne spotkanie bez dwóch podstawowych zawodników środka pola - Adama Brzyszkowskiego i Łukasza Pluty. Te poważne braki były widoczne na początku gdzie goście lepiej operowali piłką. Jednak w 8 minucie to nasz zespół objął prowadzenie. Błąd byłego golkipera zielono-czerwonych Krzysztofa Salacha wykorzystał zdobywając pierwszego gola w sezonie Dominik Jędrzejkiewicz. Po zdobytej bramce w dalszym ciągu to Zryw miał optyczną przewagę, z której jednak nic nie wynikało. Trzeba przyznać, że mecz nie stał sportowo na zbyt wysokim poziomie. Nie brakowało jednak walki z obu stron. W 28 minucie goście doprowadzili do wyrównania. Nieszczęśliwie dla LKS-u odbitą piłkę do pustej bramki skierował Paweł Wacławczyk. Mecz się wyrównał i wydawało się, że po 45 minutach będziemy mieli remis. Wtedy to w doliczonym czasie pierwszej połowy akcję na skrzydle przeprowadził Marcin Lubowski. Obrońca gości, nie przepisowo zatrzymał dośrodkowanie zagrywając piłkę ręką. Arbiter nie miał wątpliwości i podyktował rzut karny, którego na gola pewnie zamienił Dawid Gamoń. Chwilę po golu sędzia zaprosił obie drużyny do szatni.
Po zmianie stron przebieg meczu nie uległ zmianie. Zawodnicy obu zespołów walczyli o każdy metr boiska co z pewnością podobało się licznie zgromadzonym kibicom. Nasz zespół bardzo mądrze wybijał z rytmu rywali i oddalał grę od swojego pola karnego. W dalszym ciągu nie oglądaliśmy wielu sytuacji podbramkowych. Z naszej strony, wynik mógł podwyższyć duet Jędrzejkiewicz-Gamoń jednak w obu wypadkach piłki mijała światło bramki Zrywu. Po drugiej stronie, goście również stworzyli tylko dwie, trzy groźne sytuacje, z których górą wychodził bramkarz Skrbeńska. Mądrze przeprowadzane lotne zmiany przez trenera Caniboła, nie pozwalały na złapanie odpowiedniego rytmu rywalowi. W tym meczu, mimo wyniku "na styku" szansę gry otrzymali wszyscy dostępni zawodnicy. W końcówce LKS mądrze bronił prowadzenia, a Zryw nie potrafił znaleźć sposobu na naszą dobrze grającą defensywę. Arbiter po niespełna 96 minutach zakończył emocjonujące starcie. Górą z niego wyszli Zielono-Czerwoni ze Skrbeńska i mogliśmy świętować wraz z kibicami bardzo ważne, czwarte zwycięstwo w sezonie.
Kolejny mecz LKS Skrbeńsko rozegra ponownie na Zielonej. W niedzielę, 23 października o godzinie 11:00 podejmiemy GKS Dąb II Gaszowice. Serdecznie Zapraszamy !
Daniel Caniboł
Daniel Caniboł
Paweł Kołodziejczyk
Łukasz Pluta
