LKS Skrbeńsko w 7 kolejce Football Center C-klasy Rybnik zremisował na własnym boisku z liderem tabeli - GKS Pierwszy II Chwałowice 2:2 (1:1). Dla gości była to dopiero pierwsza strata punktów w obecnym sezonie.
Mecz obfitował w piękne gole LKS-u ale też w wiele spięć i niepotrzebnych zgrzytów. Niestety, również jednym z głównych aktorów tego widowiska został sędzia główny
O ile LKS-owi nie udaje się zbyt często zwyciężać na wyjazdach, to na własnym podwórku jest niepokonany od 23 kwietnia b.r.. We wszystkich ostatnich ośmiu spotkaniach, Zielono-Czerwoni odprawiali do domu rywali z kwitkiem. Natomiast rywal z Chwałowic w tym sezonie radzi sobie wyśmienicie. W każdym z sześciu meczów schodzili z boiska jako zwycięzcy i z wyraźną przewagą przewodzą w tabeli. Jasne więc było, że któraś z serii po niedzielnym starciu musiała zostać przerwana...
Od początku dało się zauważyć, że mierzymy się z najmocniejszym rywalem w lidze. Goście od pierwszego gwizdka narzucili swój styl gry starając się szybko objąć prowadzenie. Udało im się to za sprawą Wojciecha Guzego, dość szczęśliwie już w 5 minucie gry. Nie zaczęliśmy tego spotkania dobrze. Było widać, że rywal jest szybszy, agresywniejszy i dobrze radzi sobie z piłką przy nodze. Jednak im dłużej trwała pierwsza połowa, gra się wyrównywała. Po jednym ze stałych fragmentów gry doprowadziliśmy do wyrównania. W 41 minucie strzał Dawida Gamonia został zablokowany po czym fantastycznym uderzeniem z 30 metrów popisał się Jacek Bogacz. Do przerwy wynik się nie zmienił.
Po zmianie stron widzieliśmy wyrównane widowisko, niestety często z ostrymi faulami i niepotrzebnymi spięciami, z którymi najbardziej nie radził sobie sędzia główny. Pierwszy kwadrans ponownie należał do Chwałowic. Od straty drugiego gola w dwóch przypadkach uchronił nas Jonatan Grużewski. Po przewadze GKS-u nastąpił zryw Zielono-Czerwonych. Najpierw gości uratował słupek, a chwilę pózniej golkiper przenosząc piłkę koniuszkami palców nad poprzeczką. Niestety w 71 minucie, po rzucie rożnym rywale ponownie objęli prowadzenie. Złe krycie naszej defensywy wykorzystał strzelając głową z najbliższej odległości kapitan GKS-u Łukasz Barczuk. Na nasze szczęście, tym razem odpowiedź LKS-u przyszła bardzo szybko. Pięć minut później prawdziwą petardą, fantastycznym uderzeniem z rzutu wolnego niemal z połowy boiska popisał się Szymon Kubala. Jeżeli pierwsza bramka Jacka to "stadiony świata" to co powiedzieć o drugiej ?! Kto był nie żałuje. Drugi gol naszego zespołu wyraźnie poirytował Chwałowiczan i chyba arbitra tego meczu. Zawodnicy lidera popisywali się coraz głupszymi faulami i nieodpowiedzialnymi zachowaniami na co praktycznie w ogóle nie reagował Pan w czarnym trykocie. Sędzia Płowaś najbardziej popisał się w 85 minucie, gdzie nie podyktował rzutu karnego po ewidentnym faulu na Dawidzie Gamoniu. Na boisku i trybunach mocno zawrzalo, w kierunku arbitra poleciało niestety wiele niecenzuralnych słów. Niczym niewzruszony kazał wznowić grę od rzutu sędziowskiego. Niestety, Dawid nie był w stanie zejść z boiska o własnych siłach i nie mógł pomóc w końcowce kolegom na boisku. Do końca meczu szukaliśmy zwycięstwa. W 95 mieliśmy dwie świetne sytuacje, jednak ani Szymonowi ani Dominikowi nie udało się umieścić piłki w siatce.
Sędzia zakończył mecz, a z trybun można było usłyszeć gromkie "dziękujemy". To tylko pokazuje jak mocno LKS postawił się nieomylnemu dotąd liderowi. Były momenty, że cierpieliśmy w tym spotkaniu, każdy dał z siebie 110 procent, w ostatnim kwadransie gry byliśmy dużo lepsi i bardzo blisko zwycięstwa. Niestety po raz kolejny zabrakło szczęścia i tym razem prawidłowych decyzji sędziowskich.
Kolejna szansa do poprawienia dorobku punktowego już w kolejną niedzielę, gdzie o 11:30 zmierzymy się na wyjeździe z Interem II Krostoszowice. Serdecznie zapraszamy !