LKS Skrbeńsko wreszcie zwycięski ! Zielono-Czerwoni w 10 kolejce C-klasy pokonali po emocjonującym spotkaniu na wyjeździe MKS Polaris Żory 3:2 (1:0).
W niedzielne popołudnie spotkały się drużyny z dołu tabeli. My przed spotkaniem spadliśmy na 10 miejsce, a gospodarze zamykali tabelę. Wiadomo więc było, że obie drużyny będą walczyć o zwycięstwo by odbić się nieco od dna.
Od początku spotkania było widać komu jednak bardziej zależy na zwycięstwie. Posiadaliśmy przewagę, stwarzaliśmy sytuację, niestety szwankowała skuteczność. Swoje trzy grosze dorzucała także trójka sędziowska, a w pierwszej połowie szczególnie sędzia liniowy, który nie wiedząc czemu raz za razem odgwizdywał nam spalone, nawet gdy wychodziliśmy z akcją z własnej połowy. Jedną z sytuacji potrafił wykorzystać w 16 minucie Robert Makles. W tym spotkaniu napastnik LKS-u dostał prostopadłe podanie (sędzia nie odgwizdał spalonego) i pewnie wykorzystał sytuację sam na sam. Do końca pierwszej połowy wynik nie uległ zmianie chodź były ku temu okazje, głównie z naszej strony. Polaris grał tylko i wyłącznie długą piłką, a także liczył na szczęście po stałych fragmentach gry. W przerwie padło kilka mocniejszych słów by szybko strzelić kolejne bramki, oszczędzić sobie nerwów i zamknąć te spotkanie. Już chwilę po przerwie stało się inaczej. W 50 minucie gospodarze otrzymali rzut karny, którego nie powinno być. Wprawdzie Brayan Przybyłek faulował w polu karnym zawodnika rywali ale chwilę przedtem ostro został potraktowany Marcin Lubowski i nie wiedząc czemu arbiter wówczas kontynuował grę. Zawodnik Polarisu skorzystał z okazji i pewnym strzałem doprowadził do remisu. Ta sytuacja wyraźnie zdenerwowała nas wszystkich co w efekcie przyniosło drugą bramkę dla miejscowych. Podczas rozgrywania piłki od tyłu popełniliśmy fatalny błąd i Polaris po strzale napastnika do pustej bramki wyszedł na prowadzenie. Na szczęście, Zielono-Czerwoni natychmiast potrafili odpowiedzieć i po zamieszaniu w polu karnym Polarisu z najbliższej odległości piłkę do bramki wpakował Brayan Przybyłek. Po tym golu zapanowała prawdziwa niemoc strzelecka pod bramką biało-niebieskich. Nasz zespół marnował stuprocentowych sytuacji co nie miara. Trzy albo i nawet cztery razy gospodarzy ratowała poprzeczka. W dodatku, głównym aktorem widowiska nadal chciał być sędzia tego spotkania. Gra się zaostrzała, a arbiter rzadko używał gwizdka. Po jednym ostrym faulu, podobnym za jaki tydzień wcześniej z boiska wyleciał Przemek Prochasek, sędzia, mimo iż Dawid Gamoń nie był w stanie kontynuować gry, nie pokazał nawet żółtej kartki. Kiedy wydawało się, że ten mecz zakończy się niesprawiedliwym remisem nasz zespół zadał decydujący cios. Robert Makles w 90 minucie dał prowadzenie, którego LKS nie oddał do końca spotkania.
Po ostatnim gwizdku mogliśmy cieszyć się z bardzo ważnego zwycięstwa, które oddala nas nieco od dna tabeli, na którym została drużyna Polarisu Żory. Mamy nadzieję, że ta wygrana na tyle podniosła morale naszej drużyny, że w niedzielnych derbach z pewnie w większości B-klasowym zespołem Gołkowic powalczymy o pełną pulę.
Zapraszamy kibiców na derby ! To już niestety będzie ostatnie spotkanie Zielono-Czerwonych przed zbliżającą się bardzo długą przerwą zimową.