LKS Skrbeńsko przegrał w meczu 3 kolejki Football Center "C" klasy Rybnik na wyjeździe z LKS Zryw Bzie 0:3 (0:0).
Nie jest to wymarzony początek sezonu w wykonaniu Zielono-Czerwonych. Niestety, mimo niekorzystnych wyników nie opuszcza nas także pech. Większość spotkania w Bziu była bardzo wyrównana, nawet z lekkim wskazaniem na nasz zespół. Pierwsza połowa bardzo dobra w wykonaniu podopiecznych trenera Szwajlika. Szkoda sytuacji z początku spotkania, gdzie rzutu karnego nie wykorzystał Matthieu Dhumerelle. Mieliśmy także sytuacje między innymi po ładnym strzale Pluty, czy kilku indywidualnych rajdach Gamonia. Gospodarze po za kilkoma stałymi fragmentami gry nie byli w stanie stworzyć składnej akcji co tylko wówczas pokazywało dobra grę w defensywie całej drużyny. Na przerwę schodziliśmy z niedosytem i nic nie wskazywało na to, że za godzinę będziemy schodzić do szatni w dużo gorszych nastrojach. Niestety nasza dobra gra zakończyła się wraz z pechowymi kontuzjami zawodników, którzy w tym sezonie grają w LKS-ie pierwsze skrzypce. Najpierw z bólem nogi w kostce z boiska zszedł przy pomocy medyków Dawid Gamoń. Kilka chwil później po pechowej interwencji zostaliśmy bez bramkarza. Po podobnej kontuzji nie był w stanie stanąć na nogi Maciek Adamski, który zresztą pózniej musiał udać się do szpitala. Trzeba przyznać, że duży wpływ na to miała dosyć nierówna murawa boiska. Naszego wychowanka zastąpił w bramce inny wychowanek Grzegorz Iciaszczyk. Dwie minuty później gospodarze otworzyli wynik. Po kiepskim wybiciu jednego z naszych zawodników i nienajlepszym ustawieniu w bramce bądź co bądź etatowego obrońcy, Sebastian Sudoł wyprowadził miejscowych na prowadzenie. W 71 minucie, Bzie już prowadziło 2:0. Jak to stwierdził w pomeczowej opinii trener Piotr Szwajlik, w drugiej połowie u nas ponownie pojawił się "Mikołaj". Za krótkie podanie do tyłu stopera LKS-u wykorzystał tym razem Beniamin Piechoczek. Przegrywając dwoma bramkami dwadzieścia minut do końca rzuciliśmy wszystko na jedną kartę i próbowaliśmy odrobić straty. Niestety, w końcówce to Zryw zadał trzeci cios i było po meczu. Listę strzelców w tym spotkaniu zamknął Bartłomiej Borówka.
Przegraliśmy już trzeci mecz w tym sezonie i zajmujemy z zerowym dorobkiem przykre przedostanie miejsce. Tabelę zamyka KS Świerklany i to właśnie z tym zespołem zmierzymy się w następną niedzielę. W tym meczu nie tylko można ale trzeba postarać się o zwycięstwo by nie na dobre ugrzęznąć na dnie tabeli. Co gorsze, prawdopodobnie straciliśmy już drugiego bramkarza na początku sezonu. Narazie idzie jak po grudzie ale w naszym klubie nikt nie panikuje. Wszyscy otrzymali duży kredyt zaufania i porażka na trudnym terenie w Bziu nic tego nie zmieni.