LKS Skrbeńsko w zaległym spotkaniu XIII kolejki C-klasy, pokonał na wyjeździe Granicę II Ruptawa 2:1 (0:0). Wywalczone trzy punkty, pozwalają wrócić nam, trzy kolejki przed końcem, na pozycję wicelidera tabeli.
Spotkanie zapowiadane było jako mecz o sześć punktów. Drużyna, która w tym meczu zgarnęła by pełną pulę byłaby bliższy do zajęcia drugiego miejsca na koniec sezonu. Jedną nogą w B-klasie są już Jejkowice jednak warto walczyć o jak najwyższą pozycję, ponieważ jak to bywa w niższych ligach wszystko może się wydarzyć.
Stawka tego spotkania wyraźnie spięła oba zespoły, ponieważ w pierwszej połowie nie oglądaliśmy zbyt ciekawego widowiska. Gra była bardzo szarpana wręcz chaotyczna, a drużyny nie mogły stwarzać sobie okazji do zdobycia gola. Tuż po zmianie stron, w 48 minucie zostaliśmy zaskoczeni i gospodarze otworzyli wynik. Po dośrodkowaniu z rzutu rożnego, Szymon Luty strzałem z bliskiej odległości nie dał żadnych szans naszemu golkiperowi. Po strzelonej bramce Ruptawa się cofnęła, lecz LKS w dalszym ciągu nie potrafił znaleźć sposobu na sforsowanie dobrze dysponowanej w tym meczu formacji defensywnej gospodarzy. Dodatkowo, atmosfera na boisku i po za nim, coraz bardziej się zagęszczała, niestety często po nienajlepszych decyzjach sędziowskich. Kiedy wydawało się, że o punkty w Ruptawie będzie niezwykle trudno, nastąpił zryw Zielono-Czerwonych. W 83 minucie, po dośrodkowaniu z rzutu wolnego Błażeja Karaska, mocnym strzałem pod poprzeczkę do wyrównania doprowadził Marcin Marcol. Nowy duch, który wstąpił w nasz zespół doprowadził do tego, że chcieliśmy pójść za ciosem. Jednak świetnej sytuacji z naszej strony nie wykorzystał Kopel. Chwilę później to gospodarze mieli doskonałą okazję do zdobycia drugiej bramki. Przed wyciąganiem piłki z siatki, Michała Żyluka uratowała poprzeczka. W 89 minucie ku szaleństwu większości osób zgromadzonych na Libowcu, objęliśmy prowadzenie. Rzut z autu wykonywał Błażej Karasek, jeden z naszych zawodników przedłużył piłkę, a z najbliższej odległości już skutecznie piłkę do bramki skierował głową Sebastian Kopel. Przed nami było jeszcze siedem nerwowych minut. Na całe szczęście, umiejętnie wybijaliśmy rywali z rytmu i w doliczonym czasie gry, Granica nie była w stanie już stworzyć większego zagrożenia pod naszą bramką. Po ponad 96 minutach gry, nasza drużyna wraz z naszymi kibicami mogła cieszyć się z wywalczonych w niesamowitych okolicznościach trzech punktów.
Spotkanie nie było piękne dla oka, to był typowy mecz walki, czego zawodnicy wielokrotnie doświadczali na własnych kościach ale sztuką jest takie mecze wygrywać. Byłemu zawodnikowi LKS-u Robertowi Maklesowi życzymy zdrowia, a naszym kibicom dziękujemy za doping i wsparcie do ostatnich sekund.
Teraz Zielono-Czerwonych czeka starcie z rezerwami MKS-u Czerwionka. Mecz ten rozegramy na wyjeździe już w najbliższą sobotę o godzinie 17.00. Zapraszamy naszych sympatyków !